Wałbrzyska "Obwodnica"

ADMIN

To moja mapa drogowa Wałbrzycha marzeń
Kolory:
czarny-drogi nie dawno wyremontowane przy których nic nie trzeba zmieniać
zielony-drogi które trzeba budować od podstaw
czerwony-drogi które trzeba wyremontoać+podorabiać lewoskręty itp.
fioletowy-wyremontować+poszerzyć
drogi z białym paskiem w środku to dwupasmóweczki

ADMIN

Jedyny pewnik w sprawie wałbrzyskiej obwodnicy to to, że kiedyś powstanie. Nie wiadomo jednak kiedy ruszy budowa, ile będzie kosztować i którędy pójdzie droga. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, wciąż nie zdecydowała czy będzie to zachód czy wschód. Czy lobbing naszych parlamentarzystów pomoże? Czy mamy jeszcze szansę na obwodnicę?

Prezydent Piotr Kruczkowski po raz kolejny spotkał się z przedstawicielami GDDKiA. Tym razem z dyrektorem generalnym, Zbigniewem Kotlarkiem. Po raz kolejny, bez wyraźnego efektu.- Ze smutkiem przyznaję, że GDDKiA wciąż preferuje odcinek wschodni - mówi prezydent. - Starałem się przekonać, że zachodni odcinek to nie tylko droga miejska, to przede wszystkim przeniesienie tranzytu, który obecnie przebiega przez centrum miasta, to lepsze połączenie firm ze strefy z południem Polski, to odciążenie Szczawna Zdroju, to w końcu lepsze skomunikowanie z drogą S3 - wylicza szef gminy. Niestety dyrekcja, od kilku miesięcy jest bardzo odporna na argumenty i wciąż forsuje wschód. Przyznaje to, ale nie wprost, przedstawiciel tej instytucji Artur Mrugasiewicz, który podkreśla, że spotkanie z prezydentem Kruczkowskim miało charakter informacyjny. - W naszej ocenie, każdy element infrastruktury drogowej musi mieć racjonalne, ekonomiczne uzasadnienie - tłumaczy. Jak nieoficjalnie wiadomo, budowa wschodu jest po prostu znacznie tańsza.

Mocniej, mocniej, mocniej

Na spotkaniach mijają kolejne miesiące, kierowcy stoją w korkach, a decyzji o budowie wciąż nie ma. Zresztą w tym roku i tak na pewno nie ruszy, bo w kasie GDDKiA nie ma na to środków. Wszyscy czekają na decyzję o uwarunkowaniach środowiskowych, którą po zasięgnięciu opinii ministra środowiska wyda wojewoda dolnośląski. Wariant wskaże jednak dyrekcja, dlatego jak przekonują lokalni samorządowcy, musi czuć „presję na zachód" z każdej strony. Podkreślają to nasi parlamentarzyści, którzy w połowie kwietnia na spotkaniu w Zamku Książ, zadeklarowali pomoc w tej sprawie. Po dwóch miesiącach przyznają, że niemal stoimy w miejscu. Prezydent Piotr Kruczkowski, mówi że efektów tego lobbingu nie czuje i że powinni się w niego zaangażować, przede wszystkim posłowie opcji rządzącej.

Nie odpuścimy

- Mój głęboki niepokój budzi to, że wciąż nie ma decyzji - mówi poseł PO, Zbigniew Chlebowski. Przyznaje, że spotkanie z dyrektorem Kotlarczykiem, w którym również brał udział, to bardzo niewielki krok do przodu. - Nie trafiają do nich nasze argumenty, wojewody, marszałka, gminy - wylicza. Poseł Waldemar Wiązowski z PiS dorzuca do tego jeszcze rozmowy w Ministerstwie Ochrony Środowiska, Ministerstwie Transportu, u wicepremiera. Wciąż bez efektu. - Warszawa musi czuć, że Wałbrzych naprawdę chce obwodnicy na zachodzie - podkreśla. Być może zmieni się to po pewnych rozstrzygnięciach personalnych, które w dyrekcji mają nastąpić od przyszłego miesiąca. Wiadomościom Wałbrzyskim powiedział o tym poseł Giovanni Roman, który dodał, że przyspieszy to kwestię budowy naszej drogi. - Na pewno nie odpuścimy tej sprawy - deklaruje kolejna przedstawicielka Platformy, posłanka Katarzyna Mrzygłocka.

Michał Wyszowski

ADMIN

Pechowa obwodnica

Sąd apelacyjny zadecyduje, czy gmina będzie musiała wypłacić odszkodowanie
Gmina Wałbrzych przegrała z firmą Eco-Procom pierwszy proces o kilkumilionowe odszkodowanie. Radni opozycyjni grzmią, że jeśli wyrok powtórzy sąd wyższej instancji i z miejskiej kasy trzeba będzie wypłacić około 7 mln zł, to miastu grozi paraliż finansowy.
Firma Eco-Procom żąda 7 mln zł za dokumentację odcinka obwodnicy od ul. Żeromskiego, aż do ulicy Chrobrego.
– Wysłałem do gminy ze dwadzieścia pism. Chciałem się spotkać, ustalić zasady dalszej współpracy. W końcu musiałem zawalczyć o swoje pieniądze w sądzie – irytuje się Jerzy Wójcik, prezes Eco-Procomu.
Przedsiębiorstwo pierwszą umowę na projektowanie dróg podpisało z gminą Wałbrzych na początku lat 90. Potem za rządów Stanisława Kuźniara była kontynuowana. W tamtym czasie firma zajmowała się tworzeniem dokumentacji zachodniego odcinka wałbrzyskiej obwodnicy, która warta była kilka milionów złotych. W 2002 roku zmieniły się władze w mieście. Prezydentem został Piotr Kruczkowski.
Wzajemne oskarżenia
– Władza zaczęła rządy od zmiany koncepcji budowy drogi. Firma jednak zrealizowała już 90 procent projektu, ale gmina nie kwapiła się, by za to zapłacić, choć obowiązywała ją umowa – oskarża obecną ekipę rządzącą Stanisław Kuźniar, były prezydent miasta.
Te zarzuty kategorycznie odpiera Mirosław Bartolik, zastępca prezydenta odpowiedzialny za inwestycje.
– Firma chce, byśmy zapłacili za inwestycję, która przecież po utracie w 2002 roku przez miasto grodzkości nie była już naszą – podkreśla
wiceprezydent Wałbrzycha. – Decyzja pana Kuźniara, który zlecił te projekty, była bezmyślna. Tym bardziej, że tam poważne zamówienie realizowała jednoosobowa firma – dodaje.

Odszkodowanie zrujnuje budżet
Sąd Okręgowy we Wrocławiu przychylił się do roszczeń o odszkodowanie i wydał wyrok korzystny dla przedsiębiorstwa. Gmina według nieprawomocnego postanowienia ma wypłacić 5,5 mln zł plus ponad milion odsetek. Mimo że od razu od decyzji sądu się odwołała, radni opozycyjni grzmią, że tak wysokie odszkodowanie to paraliż dla finansów miasta.
– To duże zagrożenie, tym bardziej, że gmina ma zadłużenie na poziomie 51 procent – mówi Dariusz Lenda z klubu LiD.
– Pieniądze na odszkodowanie będzie trzeba zabrać z kasy publicznej. Dlaczego mieszkańcy mają płacić za błędy urzędników? – pyta najmłodszy z radnych Paweł Szpur. – Za taką sumę w 2008 roku gmina realizuje największą inwestycję drogową w mieście: przebudowę skrzyżowania na Piaskowej Górze – dodaje.
Pojawiły się nawet spekulacje, że wypłata odszkodowania może doprowadzić do bankructwa gminy i powołania komisarza. Jednak od razu zostały sprostowane.
– To niedorzeczności. Przy dochodach na poziomie 305 mln zł, 7 mln na pewno nie doprowadzi do zadłużenia przekraczającego 60 procent – mówi Mirosław Bartolik.
W tej chwili i gmina i prezes firmy Eco-Procom czekają na rozprawę przed sądem apelacyjnym. Ta odbędzie się pod koniec stycznia.

Co można zrobić za 7 milionów złotych?
• gruntownie wyremontować dachy 70 kamienic
• zafundować około 700 tys. obiadów dla ubogich dzieci
• położyć około 7 km nowej nawierzchni na drodze
• ocieplić i wyremontować 4 szkoły
• wybudować 20 boisk dla dzieci

Janusz Krzeszowski - POLSKA Gazeta Wrocławska